Była sobie spółka, wspólnicy i….. zakaz działalności konkurencyjnej. Vol.1
Każdy przedsiębiorca, który realizuje swoje pomysły na pomnażanie majątku w więcej niż jednej spółce, działalności etc. powinien o czymś pamiętać.
O czym znów mam pamiętać? I tak wspólnik ma na głowie tyle spraw, obowiązków i terminów!
Pozwól, że opowiem Ci historię.
Było to tak….
Adam był przyzwoitym i ciężko pracującym człowiekiem. Ludzie go lubili. Miał talent do nawiązywania relacji. Dzięki kontaktom i umiejętnościom nabytym jeszcze w minionym ustroju, zawsze czymś handlował i świadczył usługi. Prowadzona spółka pozwalała mu na przyzwoite utrzymanie siebie i rodziny.
W pewien upaly letni wieczór, przy okazji jakiegoś spotkania towarzyskiego ze znajomymi, poznał Marka. Miał on w oczach błysk zapaleńca z artystyczną duszą i umiejętnościami do tworzenia małych dzieł sztuki. Od słowa do słowa okazało się, że Marek wie jak można produkować takie atrakcyjne rzeczy. W dodatku umie je robić. Jednak nie ma lokalu i pieniędzy na uruchomienie produkcji. Dziwnym i tajemniczym trafem Adam miał akurat trochę wolnej gotówki, maszyn i wiedział skąd zdobyć potrzeby materiał.
Od słowa do słowa, stwierdzili że zrobią spółkę.
Jak radzili, tak też uczynili. Formalności, umowa, rejestracja poszły w miarę gładko.
Pierwsze lata działalności, jak to zawsze. Wrzucanie kasy, inwestycje i ciężka harówka by uruchomić produkcję, nauczyć się produktu, poznać rynek, znaleźć zbyt.
Wreszcie, udało się! Spółka zaczęła zarabiać! Może nie spłaciła wrzuconej w nią kasy i czasu, ale przynajmniej produkcja wychodziła na niewielki plus. Na takim rynku to był sukces!
Niestety Marek stwierdził, że trochę tak głupio dzielić się ze wspólnikiem pieniędzmi. W końcu to on nauczył Adama jak produkować niepowtarzalny towar…. a to że Adam przez 3 lata finansował to wszystko i utopił w spółce kupę kasy, to już jego problem. ,,Frajer i tyle!” – pomyślał Marek.
Dziwnym trafem spółka Adama i Marka zyskała konkurenta na rynku. Produkcja i sprzedaż spółki spadała, ponieważ odbiorcy kupowali łudząco podobne produkty z innego źródła. Okazał się nim garaż Marka, w którym ,,tłukł” on chałupniczo te same i takie same produkty jak jego spółka z Adamem. Do tego stopnia, że sygnował je logiem i tabliczką spółki….
Adam, gdy dowiedział się, że wspólnik okrada jego i spółkę……