Wydaje się, że umowa z członkiem zarządu to prościzna. A jednak. Życie brutalnie weryfikuje świadomość prawną. Zarówno notariuszy, jak i referendarzy. Z umową między członkiem zarządu a spółką z ograniczoną odpowiedzialnością możesz się spotkać przy zawieraniu i zmianie umowy spółki komandytowej. Tak to jest umowa prawie taka sama jak każda inna. Przy okazji o tym na co uważać przy zawieraniu umowy spółki, koniecznie przeczytaj tu.
Wydaje się, że w umowie muszą być paragrafy i ustępy. Punkty i inne takie Umowa spółki bez paragrafu? Jak to? Pomyślałem wyrwany z chwilowego zamyślenia. Niby oczywiste. Każdy tak robi. Zawsze się tak robiło. Za oknem majaczyła porannie, ruchliwa ulica jednego z podwarszawskich miast. Samochody jechały, ludzie spieszyli się w swojej codziennej krzątaninie, a prawnicy pracowali w pocie czoła.
Wydaje się, że w każdej umowie musi być postanowienie, że w sprawach nieuregulowanych niniejszą umową mają zastosowanie przepisy kodeksu spółek handlowych. Albo kodeksu cywilnego. Część prawników jest niereformowalna. Pomyślałem. I to całkowicie. Po co robić coś co nie ma najmniejszego sensu, tylko dlatego że tak się robi od lat? Ewentualnie od zawsze? Właśnie czytałem skan aktu notarialnego umowy spółki komandytowej. Klient zawarł ją w związku z przekształceniem spółki jakie właśnie kończymy.
Kilka dni temu skończyłem w domu remont. Kierownik i dyrektor artystyczny w osobie szanownej małżonki zarządził zmianę wystroju, tu pomalować, tam wyrównać itd. Meble i rzeczy zrobiły wyjazd z pokoju. Podłogę przykryła folia i kartony. Tak zaczęła się kilka tygodni temu moja przygoda z remontem. A czy Ty miałeś kiedyś w domu remont? Przenoszenie, wynoszenie, przemeblowanie, folia, farba, puszki. pędzle, wałki, kartony, pył i hałas….a w dodatku niedotrzymane terminy. Coś miało trwać 3, 4 dni a kończy się na kilku tygodniach 🙂 A czy robiłeś ten remont sam? Nie wiem